W środę na Kolporter Arenie zameldowało się prawie 10 tysięcy kibiców, jednak na sportowe emocje trzeba było poczekać. Mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, ze względu na problemy z agregatem prądotwórczym. Ta przerwa posłużyła wiślakom, którzy zagrali dobrą pierwszą połowę i schodząc do szatni prowadzili 2:1. Po przerwie górą była jednak Korona.
- Tą pierwszą połowę zagraliśmy inaczej niż nakreślił nam trener. Możliwe, że wkradło się zmęczenie. W drugiej połowie zagraliśmy dużo lepiej – mówi pomocnik Korony, Jacek Kiełb.
Drugie 45. minut to całkowita dominacja Korony. Kielczanie poprawili grę w obronie, wzmacniając przy tym ofensywę. Duży wpływ na to mieli zmiennicy.
- Pewne korekty po przerwie i to co najważniejsze – zmiany. Bardzo dobrze zagrali zmiennicy, ten mecz wygraliśmy także charakterem – tłumaczy trener Korony, Maciej Bartoszek.
Spotkania z Białą Gwiazdą zawsze dostarczają olbrzymich emocji, zarówno na trybunach jak i na boisku. Nie inaczej było w środę. W całym meczu odnotowano 35 fauli, a w 66. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał zawodnik gości, Ivan Gonzalez.
- Powiedzieliśmy sobie w szatni, że muszą przysłowiowo „trzeszczeć kości”, mamy się poświęcać i wygrać ten mecz. Cieszę się, że przyniosło to nam 3 punkty – wyjaśnia defensor Korony, Rafał Grzelak.
Po tym zwycięstwie kielczanie wskoczyli na 5. lokatę i utrzymanie tej pozycji staje się coraz bardziej realne.
- Staje się realne i zostały trzy trzy mecze. Nie możemy zapomnieć z kim jeszcze gramy, bo ten mecz z Legią będzie miał ogromne znaczenie – wyjaśnia Mateusz Możdżeń, piłkarz Korony.
Kolejne spotkanie Korona rozegra w poniedziałek, 22 maja. W Niecieczy zmierzy się z tamtejszym Bruk-Bet Termalicą.












Napisz komentarz
Komentarze