Równe 71 lat temu na kieleckich Plantach doszło do makabrycznych scen. Z rąk cywili, milicjantów oraz żołnierzy zginęło wielu ludzi. We wtorek odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary tamtejszych wydarzeń. Obchody zapoczątkowano złożeniem wieńców przez między innymi prezydenta Kielc oraz przedstawicieli IPN.
Jak twierdzi włodarz miasta, kielczanie mają obowiązek pamiętać o tak historycznych wydarzeniach.
- Pamięć oddania hołdu tym którzy zginęli ciąży na kielczanach, myślę, że relację ze stroną żydowską znacznie się polepszyły – wyjaśnia prezydent Kielc, Wojciech Lubawski.
Przyczyny wybuchu pogromu do tej pory stoją pod znakiem zapytania. Niekwestionowanym faktem jest to, że zginęło 37 Żydów, a 35 zostało rannych. Ofiarą padło także 3 Polaków.
- Nie możemy abstrahować od kontekstu historycznego. Narracja historyków zostaje spychana przez narracje publicystów oraz pseudo publicystów. To jest to zło, które wchodzi w nasze umysły, dlatego nie potrafimy spojrzeć obiektywnie na pewną rzeczywistość - mówi naczelna IPN Dorota Koczwańska- Kalita
Jesteśmy winni dotarcia prawdy przyszłemu pokoleniu oraz tamtejszym tragicznie zmarłym- dodaje naczelna IPN. Jak twierdzi Waldemar Bartosz, przewodniczący świętokrzyskiej solidarności, dojście do prawdy jest coraz bliższe a cała akcja pogromu była zorganizowana i miała wiele celów.
- Głównie chodziło o to, żeby pogrążyć ówczesną opozycję – mówi Waldemar Bartosz, przewodniczący „Solidarności” w regionie.
O godz. 14.00 odprawiono modlitwę przy grobie ofiar na cmentarzu żydowskim na kieleckim Pakoszu. Uroczystości zakończył koncert kantorów żydowskich przed budynkiem dawnej synagogi.












Napisz komentarz
Komentarze