45 nazwisk, 45 kwiatów na grobie niewinnych ofiar. Na cmentarzu żydowskim w Kielcach uczczono pamięć dzieci, zamordowanych 75 lat temu przez hitlerowskich oprawców. 23 maja 1943 roku zabrali dzieci rodzicom i zamknęli je w drewnianym baraku. Te, które uznano za niezdolne do pracy, wywieziono na cmentarz na Pakoszu i rozstrzelano.
Uczniowie z gimnazjum imienia Jana Karskiego, każdego dnia przechodzą ulicą Jasną, to tam znajdował się obóz pracy skąd wywieziono dzieci. Pamięć o nich noszą w sercu. Podczas uroczystości odczytano przesłanie Stefana Zabłockiego, mieszkającego obecnie w Szwecji więźnia kieleckiego getta, który w ostatniej chwili uciekł z grupy przeznaczonych na rozstrzelanie dzieci. Tak wspominał tamten dzień.
- Razem z dwoma znajomymi chłopcami – Januszkiem i Kiwą – zobaczyliśmy wejście na strych. Wciągnęliśmy się na poddasze. Tam było całkiem ciemno, nic nie widzieliśmy. Potem usłyszeliśmy jak dzieci płakały i krzyczały, a dorośli więźniowie maszerowali do nowych obozów, na koniec do naszych uszu dobiegł ryk silników samochodowych – fragment przesłania Stefana Zabłockiego.
Tragedia ta rozegrała się niecały rok po zagładzie getta kieleckiego. W sierpniu 1942 roku Niemcy wywieźli do Treblinki i zgładzili ponad 20 tysięcy Żydów, a 7 tysięcy zamordowali na terenie miasta.
- Całe to zło przyszło z nienawiści. A nienawiść jest najgorszym uczuciem. Nienawiść niszczy nie tylko tych, którzy są nienawidzeni, ale także tych, którzy nienawidzą – fragment przesłania Stefana Zabłockiego.
Przy grobie 45 zamordowanych dzieci, zgromadzili się dorośli i przede wszystkim uczniowie kieleckich szkół. Na grobie pomordowanych dzieci, złożono kwiaty i zapalono znicze, odmówiono też modlitwę. Uroczystości zorganizowało Stowarzyszenie im. Jana Karskiego.












Napisz komentarz
Komentarze