Mija 72. rocznica pogromu kieleckiego. 4 lipca 1946 roku z rąk mieszkańców miasta, milicjantów i żołnierzy zginęło 37 Żydów, a 35 zostało rannych. Śmierć poniosło też 3 Polaków. Ta wielka tragedia do dziś budzi wielkie emocje i wciąż jest wiele pytań bez odpowiedzi.
Kamienica przy ulicy Planty 7 w Kielcach. To tu 4 lipca 1946 roku plotka o porwaniu przez Żydów 8-letniego Henryka Błaszczyka doprowadziła do tragedii. Wzburzony tłum, podżegany pogłoskami o rzekomym rytualnym mordzie, wraz z żołnierzami i milicjantami dokonał pogromu na żydowskich mieszkańcach miasta. To byli nasi sąsiedzi musimy o nich pamiętać - mówi Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego.
Zgodnie z ustaleniami Instytutu Pamięci Narodowej w pogromie zginęło 37 Żydów, a 35 zostało rannych. Śmierć poniosło też trzech Polaków. W 72. rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń przedstawiciele władz, związkowcy i historycy przy kamienicy na Plantach złożyli kwiaty.
Ofiarami pogromu na Plantach byli ocaleni z zagłady – mężczyźni, kobiety i dzieci. Znamy przebieg wydarzeń, jednak badacze wciąż poszukują odpowiedzi na pytania: kto pierwszy zaczął strzelać, kto pierwszy chwycił za cegły?
Główne uroczystości 72. rocznicy pogromu kieleckiego odbyły się przy pomniku „Menora”, tam rozpoczął się Marsz Pamięci i Modlitwy. Uczestniczyli w nim naczelny Rabin Polski Michael Schudrich oraz przedstawiciele wyznań chrześcijańskich. Uczestnicy marszu zatrzymali się przed budynkiem dawnej synagogi, przeszli też na ulicę Planty, gdzie odsłonięto tablice pamięci, umieszczone w bruku przed kamienicą, poświęcone każdej z ofiar. Marsz zakończył się na cmentarzu żydowskim na Pakoszu, gdzie pochowane zostały ofiary pogromu. Organizatorem tych uroczystości było Stowarzyszenie im. Jana Karskiego.
04.07.2018 13:07
Podziel się
Oceń
Napisz komentarz
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Bądź pierwszy, dodaj swój komentarz.
Napisz komentarz
Komentarze