Teren dawnej Agromy przy ulicy Krakowskiej w Kielcach. Wokół hurtownie, warsztaty i składowisko niebezpiecznych odpadów. Setki beczek, niektóre przeciekają, a w pobliżu znajduje ujęcie wody na Białogonie. Wokół unosi się drażniący zapach.
- Jak się bliżej podejdzie to czuć bardzo, byłem tam kiedyś u nich to nieciekawie tam jest – mówi Marek Ziętal, pracownik warsztatu.
Spółka LJ Eko w 2017 roku uzyskała od miasta pozwolenie na zbieranie odpadów. Okazuje się, że wykorzystano je w niewłaściwy sposób. Składano odpady, na które nie było pozwolenia, oraz takie, które nie powinny być magazynowane pod gołym niebem. Urzędnicy nie są bez winy – przyznaje Ryszard Muciek, dyrektor wydziału Usług Komunalnych i Zarządzania Środowiskiem.
- Nasza wina polega na tym, że na tym terenie ochronnym nie powinny znajdować się odpady ropopochodne – tłumaczy Ryszard Muciek.
Odpowiedzialni za to urzędnicy ponieśli już konsekwencje zapewnia dyrektor, a cały referat został przeorganizowany. Informację o niebezpiecznych odpadach przy dawnej Agromie w sobotę jako pierwszy podał facebookowy profil Scyzoryk się otwiera – satyryczna strona Kielc. Miasto o tym, że mogą być nieprawidłowości w realizacji pozwolenia na zbieranie odpadów w tym miejscu, dowiedziało się pod koniec czerwca od Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
- Stwierdził zanieczyszczenie gleby na razie są płytkie i nie postępuje to szybko, ale trzeba będzie na pewno zrekultywować teren po usunięciu odpadów –dodaje Ryszard Muciek, dyrektor Wydziału Usług Komunalnych i Zarządzania Środowiskiem UM.
A to może nie być łatwe. Firma LJ Eko w czerwcu złożyła wniosek o wygaszenie pozwolenia, zobowiązała się też do uprzątnięcia i zrekultywowania terenu do końca lipca, ale tak się nie stało. Zanim wydano decyzję o wygaszeniu pozwolenia, firma wycofała swój wniosek w tej sprawie. 30 sierpnia miasto wezwało właściciela do natychmiastowego usunięcia odpadów.
- W dniu dzisiejszym pójdzie zawiadomienie na policje o tym, że każdy transport, który się pojawi jest nielegalny, ponieważ dotychczas nie ma tam pomieszczeń zamkniętych i żadne odpady nie mogą być tam składowane, a te które są, są nielegalne - mówi Ryszard Muciek, dyrektor Wydziału Usług Komunalnych i Zarządzania Środowiskiem UM.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Firma LJ Eko prawdopodobnie należy do byłego wójta Piekoszowa Tadeusza D, który kilka lat temu usłyszał ponad 30 zarzutów, w tym przekroczenia uprawnień i przyjmowanie korzyści majątkowych. Sprawa toczy się przed sądem.












Napisz komentarz
Komentarze