Areszt Śledczy w Kielcach. W stanie wojennym, to tu trafiali internowani opozycjoniści z regionu. Pierwsze aresztowania zaczęły się już w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Marian Wojciechowski przebywał tu ponad 40 dni, był jednym z niemal 500 zatrzymanych działaczy.
- Zastałem tu 30 osób, później trafiłem do celi dziesięcioosobowej - wspomina Marian Wojciechowski , były działacz „Solidarności”.
W 37. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego przy tablicy upamiętniającej tamte tragiczne wydarzenia działacze „Solidarności”, władze wojewódzkie i samorządowcy złożyli kwiaty i zapalili znicze.
W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tysięcy osób. W sumie w czasie stanu wojennego liczba aresztowanych sięgnęła 10 tysięcy. Był strach przed śmiercią, ale uratowała nas wiara w to, że wolność uda się odzyskać, dlatego dziś musimy ją szanować – podkreśla Kazimierz Pasternak.
Po północy, 13 grudnia 1981 r. na ulice polskich miast wyjechały czołgi, pojawiły się oddziały ZOMO, MO i żandarmerii wojskowej. W dużych zakładach przemysłowych rozpoczęły się strajki, wiele z nich zostało brutalnie spacyfikowanych. Jak wyglądało życie w czasie stanu wojennego i akcje pacyfikacyjne strajkujących przypominano młodym ludziom podczas inscenizacji na Wzgórzu Zamkowym w Kielcach. W tej żywej lekcji historii uczestniczyło niemal 200 uczniów z Kielc i regionu.
13 grudnia 1981 roku władze komunistyczne wprowadziły godzinę milicyjną, wyłączono telefony, ograniczono wolność zgromadzeń, a na wyjazdy poza miejsce zamieszkania potrzebna była przepustka – wspomina historyk Zbigniew Kowalski i dodaje, wiele wydarzeń stanu wojennego wciąż jest wyjaśnionych, dlatego wiedzę o tamtych czasach trzeba opierać na wiarygodnych źródłach.
Stan wojenny został odwołany 22 lipca 1983. Szacuje się, że w tym czasie w wyniku bezpośrednich i pośrednich działań władz zginęło kilkaset osób. Nieznana pozostaje liczba osób, które straciły zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy też podczas demonstracji ulicznych.












Napisz komentarz
Komentarze