Do końca sierpnia trwa kadencja Grażyny Wódz, dotychczasowej dyrektorki Zespołu Placówek Oświatowych na skarżyskim borze. W związku z tym został rozpisany konkurs na stanowisko dyrektora, ale pomimo dwóch prób nie udało się go rozstrzygnąć.
W pierwszym konkursie kandydat na dyrektora startował jako menadżer oświaty, natomiast wiąże się to z tym, że musi mieć swojego zastępce do spraw pedagogicznych. Nie stać nas na to, dlatego nie podpisałem tego konkursu. Natomiast w drugim konkursie nie uzyskano wymaganej bezwzględnej większości, czyli nie uzyskał akceptacji komisji edukacyjnej. Biorąc pod uwagę prawo oświatowe, dokładnie artykuł 63, w tym momencie organ prowadzący może wyznaczyć osobę, które będzie pełniła obowiązki dyrektora, na okres 10 miesięcy, a następnie powinien zostać rozpisany konkurs - wyjaśnia Arkadiusz Bogucki, Prezydent miasta.
Prezydent potwierdził, że zostanie powołany pełniący obowiązki, który zostanie wyłoniony z kadry pedagogicznej szkoły. Zdaniem Grażyny Wódz, konkurs niesłusznie został powtórzony.
Pierwszy konkurs wygrałam. Warunki konkursu to jest rozporządzenie. Pan Prezydent mógł te punkty usunąć, jednak je zachował, pojęcie menadżer jest dopuszczalne. Jesteśmy dorośli, potrafimy rozmawiać, tylko rozmowa pozwala wypracować konsensus - mówiła Grażyna Wódz podczas spotkania.
Prezydent zdementował także plotki, że powołanie pełniącego obowiązki to działanie w kierunku zamknięcia placówki.
Nie wiem kto takie plotki rozsiewa, natomiast chciałbym powiedzieć wprost - szkoły peryferyjne, takie jak Państwa szkoła, muszą istnieć. Dlaczego? Przede wszystkim są ośrodkami kultury, bo tutaj jak coś się dzieje na osiedlu, to dzieje się za pośrednictwem szkoły. Kolejna sprawa, nieracjonalne byłoby ekonomicznie dowożenie dzieci do innych placówek - wyjaśniał Bogucki.
Zobacz także:
Spotkanie szybko przerodziło się w polityczne przepychanki. Zdaniem Prezydenta, tego typu działania mają przede wszystkim pokazać w złym świetle pracę Urzędu Miasta. Do sprawy odnieśli się także przedstawiciele rady rodziców, którzy także czują się uwikłani w polityczną grę.
Żadna z nas nie idzie do rady rodziców dla polityki, kariery. Mało tego, sporo żeśmy się narobiły. Noce zarywałyśmy żeby pozyskiwać środki, pisać wnioski. Bo ja na pracę w radzie rodziców, po tym wszystkim co nas spotkało, ponownie się nie zgodzę. Po tym co usłyszałyśmy po konkursie, bo nikt nie zna naszego stanowiska, nikt z nami nie rozmawiał. Doszło do sytuacji, w której jedna osoba odwiedziła moją szefową i przestrzegała ją przede mną, bo rzekomo robię tu niesamowitą karierę. Więc macie Państwo przed sobą karierowiczkę. Przykro nam, że musiało dojść do takiego spotkania, bo myśleliśmy że gramy do jednej bramki - mówiła Agnieszka Perkowska, przewodnicząca rady rodziców.
Do hejtu jaki spotkał przedstawicieli rady rodziców biorących udział w komisji konkursowej odniósł się zastępca Prezydenta.
To nie jest House of Cards, to nie jest rada miasta, to jest zwykła, tradycyjna procedura konkursowa. Mam wrażenie, że uczyniono z niej plebiscyt. Ja rozumiem, że pewna grupa, która - nie powiem, że sprawowała władzę, bo głową szkoły jest oczywiście Pani dyrektor - ale miała wpływ na to jak funkcjonowała szkoła, zdziwiła się, że może ktoś inny być tym dyrektorem. I wykorzystała wszelkie środki, bo to co słucham teraz to jest jakaś masakra. Nie będę owijał w bawełnę - tego typu słowa, w stosunku do pracownika Urzędu Miasta, ja dowiem się kto to zrobił! I proszę mieć pewność, że nie odpuszczę tego tematu, bo to jest skandal! - grzmiał Konrad Wikarjusz podczas spotkania.
Momentami gorąca dyskusja zakończyła się po ponad godzinnej debacie. Prezydent zapowiedział wzięcie udziału w uroczystym apelu na przywitanie nowego roku szkolnego. Wtedy też mamy poznać pełniącego obowiązki dyrektora placówki.











Napisz komentarz
Komentarze