Wojewoda świętokrzyski Józef Bryk poinformował w czwartek, że usunięcie odpadów było możliwe dzięki środkom z rezerwy celowej budżetu państwa. Jak mówił, samorządy mogły liczyć na tak duże wsparcie po raz pierwszy w historii. Przypomniał, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska przeznaczyło w tym roku 200 mln zł na likwidację niebezpiecznych odpadów, z czego do województwa świętokrzyskiego trafiło 52 mln zł.
Starosta pińczowski Zdzisław Leks wyjaśnił, że na terenie składowiska znajdowało się ponad tysiąc ton odpadów. Przypomniał, że starostwo w 2017 r. wydało zgodę na magazynowanie „odpadów bezpiecznych”, jednak wkrótce ujawniono, że składowane są tam chemikalia. Kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wykazała niezgodność z pozwoleniem, a decyzję cofnięto. Firma została zobowiązana do uprzątnięcia terenu, ale nie podjęła działań w tym kierunku.
- Obowiązek i problem spadł na powiat pińczowski – powiedział starosta, przypominając, że koszt wykonania zastępczego oszacowano na 16 mln zł, co przekraczało możliwości powiatu.
Dopiero w tym roku pojawiła się możliwość złożenia wniosku o wsparcie do wojewody. Po pozytywnej ocenie w Ministerstwie Klimatu i Środowiska Pińczów znalazł się w gronie beneficjentów programu. W przetargu ostateczny koszt prac ustalono na ponad 8 mln zł.
Równolegle prowadzone są prace porządkowe na drugim dużym składowisku odpadów w regionie - w Stąporkowie. Do powiatu koneckiego trafiło 36,4 mln zł. Zgodnie z deklaracjami przedstawicieli władz ostatnie odpady mają zostać usunięte do końca listopada.
W hali przy ul. Staszica od 2017 r. magazynowano odpady inne niż niebezpieczne, ale kontrole wykazały, że gromadzono tam również chemikalia. W obiekcie ujawniono około 700 mauzerów z substancjami chemicznymi, setki beczek 200-litrowych oraz około 200 palet z pojemnikami różnej wielkości. (PAP)
wdz/ pad/












Napisz komentarz
Komentarze