Maria Wojdan kobieta, która miała tylko dziurę w ziemi i swoje dzieci. Samotna matka czworga nieślubnych dzieci, mieszkająca w wykopanej przez siebie jamie pod lasem. Jej historia odnotowana w prasie lat 30. ubiegłego wieku – stała się punktem wyjścia do poruszającej refleksji o przemocy, biedzie, ale przede wszystkim o tym, jak łatwo społeczność potrafi uczynić człowieka niewidzialnym.
Maria Wojdan miałą czwórkę dzieci. Po śmierci jej małego syna mieszkańcy Potoku zgodnie z lokalnym przesądem wyciągnięli dziecko z grobu by pozbawić go żył, które miały posłużyć do zrobienia świecy, która miała dać im niewidzialność. Ten brutalny rytuał tylko potwierdził, że niewidzialność Marii była dla wsi faktem, zanim stała się marzeniem.
Reżyser Wiktor Rubin zwraca uwagę, że także sama wieś Potok pod Opatowem znika – wchłonięta niemal całkowicie przez cementownię Ożarów, pozostawiając na mapie tylko kilkanaście domów.
Spektakl otworzy reportaż wideo z Potoku. Aktor Dawid Żłobiński, który odwiedził wieś, mówi o ciszy, która unosi się nad tym miejscem .
W scenografii pojawią się prawdziwe drzwi z jednej z opuszczonych chałup, jakby prowadziły do świata, który zaraz zniknie.
Dramaturgia Jolanty Janiczak – współtworzącej spektakl z Rubinem – wydobywa to, co najtrudniejsze: pytanie o granice empatii.
„Potok. Ćwiczenia ze wspólnoty” to spektakl o kobiecie, ale też o miejscu i o ludziach, którzy wciąż wierzą w rytuały, szeptane zaklęcia i zagadkowe zabobony. To historia o granicy, za którą kończy się troska, a zaczyna obojętność.
„Potok. Ćwiczenia ze wspólnoty” to wstrząsająca opowieść o kobiecie, którą wieś uczyniła niewidzialną i o miejscu, które znika szybciej, niż zdążymy je zapamiętać. 29 listopada w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w odbędzie się prapremiera spektaklu Sztuka przeznaczona jest wyłącznie dla widzów dorosłych.











Napisz komentarz
Komentarze