Reforma edukacji zmusiła samorządy do podwojenia liczby miejsc w szkołach średnich, tak aby każdy absolwent podstawówki i gimnazjum znalazł miejsce. W Kielcach to się udało. Po pierwszym etapie rekrutacji okazało się, że na uczniów czeka jeszcze ponad tysiąc wolnych miejsc.
- Mamy 300 miejsc w liceach, 500 w technikach reszta to szkoły branżowe, wiec uważam, ze miasto świetnie sobie poradziło z przeprowadzeniem tej trudnej reformy – mówi Marcin Różycki, wiceprezydent Kielc.
Jednak ten wysiłek kosztuje. Miasto na przygotowanie szkół do przyjęcia podwójnego rocznika musi wydać milion osiemset tysięcy złotych. W większości szkół potrzeby są podobne – nowe ławki, sprzęt multimedialny. Drogo kosztują też remonty i przebudowa pomieszczeń. Na te prace wciąż brakuje miliona złotych.
- Te 800 tysięcy, które przekazali radni, to tak naprawdę zostały przesunięte z innych działań - mówi Marcin Różycki, wiceprezydent Kielc.
Miasto będzie ubiegać się o zwrot kosztów wprowadzenia reformy i składa wniosek o dofinansowanie z tzw. rezerwy 04 z części subwencji oświatowej.
- Liczymy na to, że uda się uzyskać dofinansowanie nie tylko na te wydatki związane z reformą, ale również na wypłaty podwyżek dla nauczycieli, brakuje nam na to 13 milionów złotych - mówi Marcin Różycki, wiceprezydent Kielc.
Samorządy od lat alarmują, że dokładają do oświaty z własnego budżetu. Z raportu przygotowanego przez Związek Miast Polskich wynika, że finansowa luka pomiędzy rządową subwencją, a wydatkami gmin w ciągu dwóch ostatnich lat wzrosła do ponad 23 miliardów złotych.












Napisz komentarz
Komentarze