- Stałem nad przepaścią życiową, czyli gdybym nie zrobił dalszego kroku do poprawy zdrowia, to myślę, że nie rozmawialibyśmy tu dzisiaj, bo miałbym bardzo duże problemy ze zdrowiem, ba – pokuszę się nawet o taką teorię, że nie wiem, czy bym dożył, jeśli waga by tak szalała w górę.
To była decyzja o życiu albo o śmierci – BigBoy, czyli Mateusz Borkowski z programu Googlebox. Przed Telewizorem opowiedział o swojej przemianie fizycznej i emocjonalnej. Dzięki operacji zmniejszenia żołądka schudł niemal 170 kilogramów i zmienił dotychczasowe nawyki. Jak patrzy na nie z perspektywy czasu?
- Alkoholu nie musisz pić, do kasyna nie musisz chodzić, dragów nie musisz brać. I przeżyjesz. Ale nie jedz przez miesiąc, dwa, trzy, cztery… Myślę, że prędzej zejdziesz, niż będziesz jeść. Nie można nie jeść, trzeba jeść, tylko trzeba to wszystko z głową. I dlatego uważam, że coś takiego, co ja przeżyłem w swoim życiu, czyli takie zamiłowanie do jedzenia, do obżerania się to jest najgorszy nałóg, jaki istnieje na tej planecie. Nie ma większego – ocenia.
Produkcja, która przyniosła kielczaninowi popularność, polega na komentowaniu wybranych fragmentów programów telewizyjnych przez całe rodziny, grupy przyjaciół bądź pary.
- Nasz program nie ma żadnego scenariusza, nigdy nie miał i nigdy nie będzie miał. To są żywe reakcje 1:1, to są nasze przemyślenia, teksty na szybko, na gorąco. To jest wszystko 1:1 w tym momencie, to, co dyktuje nam nasza głowa, to są nasze wypowiedzi. Nikt nam nic nie zarzuca i dlatego też jestem w tym programie – bo mogę wszystko sobie powiedzieć, na co mam ochotę, co mi się żywnie podoba. – opowiada o jego formule.
Uczestnik Googlebox wykorzystuje swoją rozpoznawalność także w szczytnych celach. W tym roku, jako wolontariusz, zbierał pieniądze dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i przekazał na licytację dla Hani Terleckiej spotkanie na kawę w swoim towarzystwie. To jednak nie wszystkie akcje, w które się angażuje.
- Kiedyś kubatura mi pozwalała na to, żeby się nie za bardzo przebierać, teraz jak schudłem i wyglądam bardzo szczupło, muszę wspomagać się różnymi poduszkami i rzeczami, ale jestem Mikołajem rok do roku w różnych instytucjach dla dzieci. Nie będę tu wymieniał, bo biorę w różnych akcjach udział i powiem ci szczerze nie chwalę się tym, bo nie robię tego dla poklasku, ale rok do roku biorę udział i jestem z siebie dumny. I bardzo to lubię – opowiada.
Prywatnie jest miłośnikiem muzyki, kina, kultury hip-hop i tatuaży. Na co dzień prowadzi też swoją firmę, w której – jak sam mówi – zajmuje się nawet sprzątaniem.
- Nie czuję się, nie czułem i nie będę się czuł żadnym celebrytą, żadną gwiazdą i ja – jak pewnie prześledziłaś mojego Instagrama – wiele razy używam hasztagów #zwykłymati, bo jestem zwykłym gościem, takim jak każdy, niczym się nie wyróżniam – podsumowuje.
Więcej na temat przemiany BigBoya, jego tatuaży i tego, co zyskał dzięki udziałowi w programie już 12 marca.












Napisz komentarz
Komentarze