Osoby u których występują objawy zakażenia koronawirusem muszą czekać aż zwolni się izolatka w jednym ze szpitali.
Sytuacja z niedzieli, pacjent po nasileniu objawów, gorączka 40 stopni, omamy i drętwienie kończyn dzwoni do rodziny po pomoc, ta wzywa karetkę. Ambulans odpowiedni dla pacjentów z podejrzeniem COVID-19 zawozi mężczyznę do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, tam okazuje się, że wszystkie izolatki zajęte. Karetka odwozi pacjenta do domu, informując, żeby dzwonił gdy mu się pogorszy. Stan pogorszony miałby w naszej ocenie oznaczać już tylko problemy z oddychaniem, pytanie czy pozwoli on na telefon pod 112.
Sprawdzamy w szpitalu jednoimiennym w Starachowicach, tu też brak miejsc. Trudno powiedzieć czy sami sanitariusze sprawdzili te opcję. Dowiadujemy się, że także w Busku - Zdroju nie ma przyjęć ze względu na zakażony personel placówki.
Kolejne osoby rozkładają ręce. A pacjent po 60 roku życia z chorobami układu krążenia z 40 stopniową gorączką i omamami zostaje sam w domu. Test na obecność COVID-19 miał zlecony, ale nie było gdzie zrobić, no bo objawowi powinni mieć pobierany wymaz w izolatce, a tych jak już pisaliśmy nie ma.
Wszystkie prognozy wskazują, że chorych, zakażonych COVID-19 będzie przybywać. Czy na pewno województwo świętokrzyskie jest w stanie poradzić sobie ze zwiększającą się liczbą pacjentów?












Napisz komentarz
Komentarze