Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Legia kontra Widzew, czyli święto ligowego futbolu

Rywalizacja Legii z Widzewem to zawsze piłkarskie święto, bez względu na okoliczności. Tym razem obie drużyny zmierzą się w niedzielę w Warszawie w 14. kolejce ekstraklasy. W marcu łodzianie wygrali u siebie 1:0, ale na zwycięstwo na Łazienkowskiej czekają ponad 27 lat.
  • Źródło: PAP/ Maciej Białek
Legia kontra Widzew, czyli święto ligowego futbolu

Autor: Fot. PAP/Marian Zubrzycki

W maju 2016 roku na oficjalnej stronie Legii, z okazji setnej rocznicy powstania stołecznego klubu, ogłoszono wyniki plebiscytu na "Rywala stulecia" warszawskiej drużyny. Zaskoczenia nie było - najwięcej głosów otrzymał Widzew, choć wówczas przeżywał ogromne kłopoty i od sezonu 2015/16 musiał wracać do piłkarskiej elity z piątego poziomu rozgrywek (4. liga).

"To nie jest mecz jak każdy inny. Każdy marzy, żeby w nim uczestniczyć" - powiedział w lutym 2023 roku, przed starciem obu drużyn w Warszawie (2:2), ówczesny trener Widzewa Janusz Niedźwiedź, obecnie szkoleniowiec Stali Mielec.

Oba kluby przystąpią do niedzielnego starcia w raczej odmiennych nastrojach, choć dzielą je tylko trzy punkty w tabeli. Piąta Legia ma 22, a ósmy Widzew - 19.

Na Łazienkowskiej poradzono sobie z krótkim kryzysem. Drużyna wygrała cztery ostatnie mecze (licząc wszystkie rozgrywki), a łącznie pozostaje niepokonana od 20 września. W czwartkowy wieczór odniosła zwycięstwo w Legnicy nad pierwszoligową, ale mocną kadrowo Miedzią 2:1 w 1/16 finału Pucharu Polski.

Tymczasem widzewiacy prezentują się przeciętnie. Podopieczni trenera Daniela Myśliwca przegrali w poprzedni weekend u siebie z Górnikiem Zabrze 0:2, będąc zespołem zdecydowanie słabszym, a w czwartek długo męczyli się w Pucharze Polski z trzecioligową (czwarty poziom) Lechią Zielona Góra, zwyciężając dopiero w rzutach karnych.

"Grasz tak, jak trenujesz. Trenowaliśmy słabo. (...) Czeka nas ostra robota i albo dajemy radę, albo zajmujemy się innym sportem" - powiedział Myśliwiec po ligowym meczu z Górnikiem.

Wśród kibiców łódzkiej drużyny zapanował niepokój. Tym bardziej wobec faktu, że ich drużynę czeka teraz prawdopodobnie najtrudniejszy mecz w rundzie jesiennej.

Bez względu jednak na wszystko, to rywalizacja, która od kilku dekad elektryzuje mnóstwo kibiców i jest nawet nazywana "derbami Polski".

Oba zespoły to nie tylko odwieczni rywale, ale również jedyne drużyny, które reprezentowały Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Widzew awansował do niej w 1996 roku, a Legia - rok wcześniej oraz w 2016 roku. To również jedyni polscy półfinaliści Pucharu Europy (poprzednika Ligi Mistrzów). Legia dokonała tego w 1970, zaś Widzew - w 1983 roku.

Szczyt popularności tego klasyka przypada na lata 80. i 90., gdy meczami Widzewa z Legią żyła cała piłkarska Polska, były także powodem do szczególnej mobilizacji policji. Przede wszystkim jednak decydowały o mistrzostwie kraju, jak w 1996 i 1997 roku, gdy Widzew zwyciężył dwukrotnie w Warszawie.

W maju 1996 roku łodzianie, dopingowani na Łazienkowskiej przez tłum swoich kibiców (przyjechali do Warszawy dwoma wypełnionymi po brzegi pociągami), wygrali 2:1, chociaż przegrywali 0:1. Zwycięstwo przybliżyło ich do tytułu, który zdobyli dwa tygodnie później.

Po pół roku Widzew wygrał u siebie 1:0, a druga połowa meczu została opóźniona o kilka minut, ponieważ kibice Legii obrzucili racami pole karne bramki Macieja Szczęsnego, byłego golkipera stołecznego klubu. Dym zasłonił niemal całe boisko.

Czerwiec 1997 roku w Warszawie miał miejsce niezapomniany odcinek tych zmagań. Do 90. minuty gospodarze prowadzili 2:0, ale ostatecznie przegrali 2:3. Łodzianie świętowali wówczas drugi z rzędu tytuł mistrza kraju.

Do dzisiaj, gdy ktoś w Polsce odrabia w końcówce meczu duże straty, jest porównywany z tamtym zespołem Widzewa. A samo spotkanie zostało okrzyknięte najlepszym w historii polskiej ekstraklasy.

Legioniści częściowo zrewanżowali się łodzianom dwa miesiące później, gdy w spotkaniu o Superpuchar zwyciężyli 2:1. Tym razem to oni przegrywali 0:1, ale potrafili odwrócić losy meczu. Lepsi okazali się również w październiku 1997 roku - wygrali 3:1.

W kwietniu 1999 roku widzewiacy prowadzili u siebie z Legią już 2:0, lecz goście doprowadzili do wyrównania. Ostatni cios zadali jednak łodzianie. W 75. minucie zwycięstwo 3:2 zapewnił im Radosław Michalski, który - podobnie jak Szczęsny - przeszedł do Widzewa z Legii latem 1996.

Tradycja zobowiązywała i 15 kwietnia 2000 roku Widzew znów wygrał u siebie 3:2, tym razem zwycięską bramkę zdobył w 90. minucie Dariusz Gęsior.

To była - aż do marca 2024 roku - ostatnia wygrana łodzian w tej prestiżowej rywalizacji. W sezonie 2001/02 obie ekipy na skutek m.in. regulaminu - podziału ekstraklasy na dwie grupy - nie zmierzyły się ze sobą.

Fani Legii też mają co wspominać, choćby spotkanie z czerwca 2004 roku. Rozbity i już zdegradowany z ekstraklasy łódzki zespół przegrał w stolicy 0:6, a obrazu klęski Widzewa dopełnił fakt, że jedną z bramek zdobył z rzutu karnego... bramkarz Artur Boruc.

W obecnym stuleciu warszawsko-łódzki szlagier był nieco "zakurzony". Głównie z powodu problemów Widzewa, który w latach 2004-06, 2008-10 i 2014-22 nie występował w ekstraklasie.

W 2019 i 2020 roku piłkarski klasyk doszedł do skutku w rywalizacji o puchar kraju (dwukrotnie w Łodzi wygrała Legia - 3:2 i 1:0), ale na ligowe starcie czekano prawie dziewięć lat.

Łącznie w ekstraklasie oba zespoły zmierzyły się 72 razy. Legia triumfowała w 33 spotkaniach, w 20 padł remis, a 19 razy górą był Widzew.

Łodzianie zwyciężyli w ostatnim meczu obu drużyn - 10 marca 2024 roku, czyli w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Czekali 24 lata - od kwietnia 2000 roku, gdy wielu obecnych fanów Widzewa nie było jeszcze na świecie. Wygraną 1:0 u siebie zapewnił w doliczonym czasie gry mocnym strzałem Hiszpan Fran Alvarez, a trybuny oszalały ze szczęścia.

Kilka dni później, w ramach podziękowania, bohater Widzewa otrzymał od kibiców... 40-letnią butelkę markowego alkoholu.

O randze tego meczu świadczył fakt, że podopieczni trenera Myśliwca wystąpili w specjalnych strojach, stylizowanych na trykoty z sezonu 1996/97, gdy Widzew obronił mistrzostwo po wspominanym zwycięstwie 3:2 w Warszawie. I znów przyniosły im szczęście...

"(...) Sezon 1996/97 to występy w elitarnej Lidze Mistrzów oraz tytuł mistrza Polski zdobyty w meczu nazywanym często najbardziej dramatycznym w historii polskiej piłki nożnej w wydaniu ligowym. By upamiętnić ten piękny czas, Widzew Łódź prezentuje wyjątkową koszulkę meczową, w której piłkarze pierwszej drużyny zagrają tylko raz, w starciu 24. kolejki (...) przeciwko Legii Warszawa" - przekazano przed tamtym meczem na oficjalnej stronie klubu.

Jedną fatalną serię w klasyku łodzianie już zakończyli. W niedzielę (początek o godz. 20.15) spróbują zakończyć kolejną - na Łazienkowskiej nie wygrali od ponad 27 lat. Ale to zadanie, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, wydaje się wyjątkowo trudne... (PAP)

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ZGŁOŚ INTERWENCJĘ

Masz temat? Napisz do nas!

Reklama
Reklama