Pani Renata dobytek całego życia straciła w kilka minut. W niedzielę 12 lipca, tuż przed godziną 18:00 w jej mieszkaniu na kieleckim osiedlu Pod Dalnią, wybuchł pożar.
Młodsza córka kobiety zadzwoniła do matki z informacją, że ogień odciął jej i jej starszej siostrze drogę ucieczki z mieszkania. Te słowa i obraz płomieni wydobywających się z wybitego okna na czwartym piętrze, Pani Renata zapamięta na zawsze.
- Po południu, po głosowaniu, odwiedziłam rodziców w bloku obok. Córki - Wiktoria i Weronika zostały w domu. Młodsza wyszła na chwilę z pokoju. Na łóżku leżał ładujący się telefon - Gdy wróciła już się paliło. Próbowała ugasić ogień, ale było już za późno. Razem z siostrą uciekły na balkon - wspomina Pani Renata.
Prawdopodobnie przyczyną pożaru był wybuch baterii w telefonie, który w tym czasie podpięty był do ładowarki. Telefon był nowy, kupiony w salonie GSM kilka dni wcześniej.
To że w tej tragedii nikt nie stracił życia to prawdziwy cud i tylko ta informacja może teraz te rodzinę podtrzymać na duchu. W chwili pożaru matka, która sama wychowuje dorastające córki, straciła właściwie wszystko. Mieszkanie, które kupiła kilka lat temu, nie było ubezpieczone. Wszystkie straty, także u sąsiadów, kobieta musi pokryć z własnej kieszeni. Dziś wydaje się to nie możliwe.
Pani Renacie i jej córkom można pomóc. W internecie, na portalu zrzutka.pl, trwa zbiórka pieniędzy, szczegóły pod adresem https://zrzutka.pl/m72t4m
Aby rodzina mogła żyć jak dawniej potrzebne są fundusze na oczyszczenie, remont i wyposażenie mieszkania, a także na pokrycie szkód u sąsiadów. Pomoc doraźną w postaci zamieszkania w internacie zaproponowała już dyrekcja X Liceum Ogólnokształcącego imienia Wybickiego w Kielcach, gdzie uczy się starsza córka kobiety.
Pani Renata poszukuje też fachowców, którzy jak najszybciej mogliby pomóc przy pracach porządkowych i budowlanych. Każdy kto chciałby pomóc rodzinie może też kontaktować się z naszą redakcją.












Napisz komentarz
Komentarze